niedziela, 6 sierpnia 2017

Masaż twarzy bańkami

Zacznę od tego, że mam hopla na punkcie masażu, zarówno kosmetycznego, jak i leczniczego, bardzo chętnie testuję różne metody, jednak jest to moje hobby, nie mam kierunkowego wykształcenia. Nie jestem jednak profesjonalistą, mogę się mylić, proszę więc wziąć to pod uwagę czytając moje wpisy. 

Masaż bańką jest od pewnego czasu niezwykle popularny w terapii cellulitu.  Przetestowałam tę metodę, ale okazała się niezbyt skuteczna w moim wypadku. Żeby nie rozpisywać się na ten temat, polecam serię filmików na youtube na kanale Projekt Masaż. Seria ta zaczyna się masażem grzbietu, ale każdej osobie, która ma ochotę masować bańką jakiekolwiek obszar ciała by obejrzała całą serię, ponieważ pewne rady, opis przeciwwskazań są dość uniwersalne. Ważne informację o masażu można znaleźć też tutaj:
http://tcmblog.pl/masaz/banki-kosmetyczne-masaz-twarzy/

Przechodząc do twarzy, ten rodzaj masażu również zyskuje na popularności (m.in. za sprawą Kim Kardashian, która podobno zachwala). Z oczywistych względów używa się do nich mniejszy baniek. Sama posiadam dwie bańki o średnicy 0,7cm i 2 cm (mowa o średnicy wewnętrznej, ponieważ otwór bańki jest otoczony pierścieniem). Są wykonane z silikonu.

Tego typu bańki są dość tanie (8 i 10zł), jeśli jednak ktoś chciałby wybrać tylko jedną, polecam tę większą.
Najmniejsza z popularnego zestawu baniek gumowych ma 4cm i o ile rozmiar oceniam jako wygodny do używania na większych partiach twarzy, to mam wrażenie, że bańki gumowe nie suną tak gładko po skórze, jak te silikonowe. W sprzedaży są też dostępne próżniowe bańki szklane (z gumową pompką), tych jeszcze nie próbowałam:

Komu mogę polecić?

Po pierwsze osobom, które mają jakieś doświadczenie w masażu, znają rozkład naczyń limfatycznych w obrębie twarzy. Jest to bardzo intensywny masaż i wykonany niepoprawnie albo źle dobrany do potrzeb skóry może po prostu zaszkodzić, przyczynić się do pękania naczyń krwionośnych i rozciągnięcia skóry. Nie będę pisać "nie róbcie tego w domu", bo sama robię, ale warto być świadomym ryzyka.

Jak go wykonać?

Kierunek wykonywania tego masażu z grubsza przebiega od linii pośrodkowej w kierunku uszu i skroni. Na youtube można znaleźć wiele różnych filmików pokazujących przykładowe wykonanie takiego masażu, ponieważ, jak pisałam, nie jestem specjalistą, nie będę tutaj polecać żadnego konkretnego. Sama dobierałam ruchy na podstawie moich wcześniejszych przygód z masażem, trochę metodą prób i błędów.
Kilka moich uwag w punktach:
  1. Nie stosować na suchą skórę, zawsze ze środkiem poślizgowym, hojnie aplikowanym. Sama używam do masażu najczęściej żelu do USG albo żelu do masażu, nie stosuje olejków do skóry twarzy.
  2. Bańki nie należy ciągnąć albo odciągać od skóry. Raczej ją "pchać" po skórze.
  3. Omijać delikatne okolice, przynajmniej na początku.
  4. Wykonywać powolne ruchy. 
  5. Nie zasysać bańki zbyt mocno. Ja stosuje podciśnienie, którego prawie nie czuję na twarzy a i tak masaż jest intensywny. I skuteczny.
Efekty

Są. Masaż bardzo silnie pobudza krążenie, wygładza, ujędrnia i lekko złuszcza naskórek. Stosowałam ten masaż przez kilka tygodni i widzę różnicę na plus. 

Czy polecam?

Tak szczerze, niekoniecznie. Jak pisałam, widzę efekty, natomiast efekty dają u mnie też inne rodzaju masażu, wykonywane regularnie. Mojej skórze nie straszne jej też bardziej intensywne techniki, mniejsze efekty obserwuje po masażach nastawionych głównie drenażu limfatycznym, na zbyt długie masowanie reaguje czasami lekkim podrażnieniem (nawet, jeśli jest to uporczywe głaskanie). Warto o tym pamiętać, to, że coś służy mi czy Kim Kardashian nie oznacza, że Ty też będziesz zadowolony/a z rezultatu. Każdy masaż wymaga wprawy i niewłaściwie zastosowany może przynieść skutki uboczne, ale jednak ten masaż bańką wydaje mi się bardziej ryzykowny. Polecam osobom, które czują się swobodnie w temacie i mają ochotę spróbować czegoś nowego, osobom początkującym radzę zacząć od innych masaży. Może być to np. masaż Tanaka, może coś innego dostępnego na youtube, sama lubię ten masaż:
https://www.youtube.com/watch?v=MSCHOxQru7k
Oraz ten, jest dla mnie bardzo relaksujący:
https://www.youtube.com/watch?v=zC-uDQUrk6o
Mam też dość dobrą opinię o rollerach, mimo, że wolę masaż wykonywany manualnie, to uważam, że są wygodną alternatywą. Z rollerami wykonanymi z kamienia, metalu czy podobnych materiałów można też eksperymentować z chłodzeniem i ogrzewaniem.



Kilka ogólnych porad ode mnie, dotyczących masażu twarzy:
  1. Po pierwsze nie szkodzić, jeśli jakiś ruch budzi wątpliwości, to lepiej odpuścić. Masaże proponowane na youtube traktować jako punkt wyjścia oraz...
  2. Dopasować masaż do swoich potrzeb i możliwości. Mam na myśli też możliwości czasowe. Tutaj można obejrzeć relację dziewczyny, która stosowała masaż Tanaki 2x w tygodniu i również dostrzegła efekty:
    http://aikoword.blogspot.com/2015/04/odchudzanie-wyszczuplanie-czyli-co.html

    Innymi słowy - jeśli nie mamy czasu/możliwości/ochoty poświęcać te 5 minut dwa razy dziennie (które prawie nigdy nie są pięcioma minutami w przypadku tych gotowych zestawów), można wykonywać masaż w miarę swoich możliwości. Warto też pamiętać, że nie każda skóra lubi częste masaże, masaż Tanaki chociaż głównie jest nastawiony na likwidację obrzęków, jest bardziej intensywny, niż klasyczny drenaż limfatyczny (dlatego też trzeba do niego stosować środek poślizgowy). Sama za masaż zabieram się wtedy, gdy mam chwilę czasu, nie muszę się nigdzie spieszyć i mogę się skupić na tym, co robię. I widzę efekty. Czasami mniej znaczy więcej. 
  3. Polecam też obejrzeć jak wygląda masaż klasyczny i drenaż limfatyczny (chociażby na wspomnianym przeze mnie kanale Projekt Masaż), chociaż masaż kosmetyczny nieco się różni, to jednak zawiera wiele podobnych elementów. 
  4. W miarę możliwości można fajnie jest zafundować sobie kilka masaży u profesjonalisty lub dobrej kosmetyczki. 
  5. Pamiętać o poślizgu. Pewne rodzaje masażu wykonuje się bez olejków, ale nie polecam osobom niewprawnym.

Sama teraz zaczęłam eksperymentować z masażem gua sha, pewnie podzielę się wrażeniami.

Gdybym miała wybrać jeden rodzaj masażu twarzy?

Akupresura - efekt botoksu. Ale o tym może innym razem... 


środa, 2 sierpnia 2017

Wielorazowe środki higieny osobistej

Używam głównie konwencjonalnych podpasek, wkładek higienicznych i tamponów. Nie ukrywam, że wolałabym przerzucić się na któryś z produktów wielorazowych, ale po pierwsze wciąż mam zapasy środków jednorazowego użycia, po drugie prawie każda opcja alternatywna miała pewne wady. Chociaż zalet też nie brakowało.

Od momentu, w którym zaczęłam miesiączkować, korzystałam głównie z tamponów. Później zauważyłam, że jednak trochę mnie podrażniają. Przez większość cyklu mam skąpe krwawienie więc tampony zostawiam sobie na pierwsze dwa dni, używane pod koniec mnie za bardzo wysuszają. Wróciłam do podpasek i wkładek.

Nie pamiętam, czy najpierw zdecydowałam się wypróbować podpaskę jednorazową czy kubeczek menstruacyjny. Moim ostatnim nabytkiem są gąbeczki menstruacyjne. Poniżej postaram się przedstawić wady i zalety każdego rozwiązania.



Kubeczek menstruacyjny

Coraz popularniejszy wynalazek, początkowo byłam nim również zachwycona. Używałam dwóch różnych, MeLuna Classic XL i LadyCup w rozmiarze L.


Plusy:

  • Można zapomnieć, że się ma okres. Dosłownie. Kubeczek można zmieniać nawet co 12 godzin, brakuje wystającej nitki, jak w tamponach, więc można się zagapić
  • Można go używać podczas uprawiania sportu. Czasami jeszcze używam go do pływania, kubeczek, w przeciwieństwie do tamponów, jest szczelny, psychicznie mi lepiej z myślą, że nie przepuszcza wody z basenu głębiej
  • Łatwy w utrzymaniu w czystości 
Minusy:

  • Kubeczek działa na zasadzie zassania, a jego elastyczny brzeg napiera na ścianki pochwy. Kiedyś po wyciągnięciu poczułam wyraźnie, że zostawia odciśnięty ślad wewnątrz, coś jak ślad po za ciasnej skarpetce. To sprawiło, że przestałam go regularnie używać.
    Być może była to wina niezbyt dobranego rozmiaru, kupowałam kubeczki po dwudziestych piątych urodzinach i tabele wielu producentów polecały mi właśnie wzięcie większego rozmiaru. Nie wykluczam, że przetestuję kiedyś mniejszy kubeczek.
  • Wymaga nieco wprawy. LadyCup jest kubeczkiem twardszym i bardziej sprężystym, niż MeLuna, w przypadku MeLuny musiałam się trochę bardziej nagimnastykować z otwarciem (ale znów twardszy kubeczek = większy nacisk na ścianki pochwy).
  • Kubeczek nieco uciska sąsiednie organy i w efekcie czasami mam wrażenie parcia na pęcherz.
Podsumowanie:

Przez kilka miesięcy byłam z kubeczka bardzo zadowolona. Nie trzeba go często wymieniać, nie ma sznurka na zewnątrz, który mnie denerwuje i przeszkadza podczas wizyt w toalecie (później wpadłam na to, żeby sznurek od tamponu chować wewnątrz ciała), zero problemów z nieprzyjemnym zapachem. Jednak się zraziłam się z powodu, o którym wspomniałam. Kubeczek jest też z tego względu odradzany przy żylakach pochwy, czyli ten nacisk na ścianki istotnie może nie być obojętny dla zdrowia:
Biorę poprawkę na to, że prawdopodobnie powinnam była wziąć mniejszy kubeczek, zarówno jeśli chodzi o średnicę, pojemność (nacisk na pęcherz) jak i długość, ponieważ jest mi wygodniej, gdy umieszczę kubeczek nisko, a wtedy z kolei wystaje. Być może kiedyś wypróbuję inny rozmiar/model, tym bardziej, że przy moich krwawieniach daleko mi do zapełnienia tych dużych kubeczków. Gdy kupowałam moje kubeczki, nie było ani takiego dużego wyboru, ani tylu opinii, poradników i kalkulatorów w Internecie, teraz pewnie wybrałabym inaczej.

MeLuna czy LadyCup?

MeLuna Classic jest wyraźnie bardziej miękkim kubeczkiem, od LadyCup, ma to jednak tę wadę, że trzeba się zdecydowanie bardziej nagimnastykować, aby się otworzył. W przypadku LadyCup wystarczy, że zwolnię uchwyt.
Oba kubeczki mi się odbarwiły, LadyCup, wykonana z bezbarwnego silikonu medycznego, który z czasem zrobił się nieco pożółkły. Fioletowa MeLuna z TPE  też zmieniła kolor w trakcie użytkowania.
Pewnym plusem MeLuny może być fakt, że ma tylko dwie dziurki, ale za to mniejsze i nieco trudniejsze do czyszczenia, niż LadyCup. Tak szczerze, nie jestem w 100% zadowolona z żadnego z nich, chociaż sama idea do mnie przemawia, nie wykluczam, że będę szukać dalej ideału. Mam ochotę na LilyCup, zarówno wersję zwykłą, jak i składaną.


Podpaski wielorazowe

Mam tylko jedną produkcji firmy Naya. Gdy ją kupowałam, nie było aż takiego wyboru, poza Nayą była dostępna chyba jeszcze jedna firma, o ile dobrze pamiętam, dziś już, niestety, nie produkuje podpasek albo nie mogę jej znaleźć*. A szkoda, bo jej rozwiązanie przypominało ideę pieluch wielorazowych, firma sprzedawała osobno podkłady i wkłady do podpasek. Podobne rozwiązanie proponuje LadyPad:
https://www.drogeria-ekologiczna.pl/podpaski-wielorazowe/4908-podpaska-wielorazowa-z-organicznego-bambusa-i-organicznej-bawelny-rozmiar-l-na-noc-po-porodzie-nietrzymaniu-moczu-lady-pad-1-szt.html
ale tamta marka sprzedawała wkłady w postaci kawałka materiału, który można było złożyć na wybraną szerokość. Wydaje mi się, ze tego typu rozwiązanie byłoby też łatwiejsze do prania, niż gotowa podpaska z kilku zszytych ze sobą warstw materiału, ale to już moje teoretyczne rozważania, skupię się na tym, co przetestowałam w praktyce. Kupiłam na próbę podpaskę Naya na noc w kolorze ecru. Krótko podsumowując:

Plusy:
  •  Dla mnie jest bardzo przyjemna w noszeniu. Nie odparza, nie pojawia się na niej nieprzyjemny zapach. Gdyby nie pranie, to byłby ideał jeśli chodzi o ochronę. Ta podpaska nie ma warstwy wodoodpornego PULu, jak większość obecnie produkowanych, co może być minusem, bo nie chroni przed przeciekaniem, natomiast być może dzięki temu jest tak przewiewna i tak dobrze mi się ją nosiło. Używanie jej to dla mnie sama przyjemność, w zwykłych podpaskach nie czuję się tak świeżo.
  • Trzyma się na miejscu. Tradycyjne podpaski kleją mi się do wszystkiego, tylko nie do bielizny, tutaj mamy mały zatrzask i nigdy nic mi się samo nie rozpięło.
Minusy:

  • Pranie. Nie jest to tak bezproblemowa czynność, jak opisuje producent, być może bardziej ogarnięte osoby poradziłyby sobie lepiej, mnie planowanie prania pod podpaski trochę przerasta. Nadal używam tej jednej, gdy chcę się trochę rozpieszczać, ale waham się, czy kupić cały komplet.
  • Może przeciekać. Nie mam bardzo obfitych miesiączek, więc raczej mi się to nie zdarza, jeśli już to delikatnie przy skrzydełkach, ale podpaska jest wykonana z bawełny i nie ma żadnej warstwy chroniącej przed przeciekaniem. Większość obecnie dostępnych podpasek taką warstwę posiada.

*) Znalazłam!
http://www.tabita.com.pl/zamow.php
Pędzę zamawiać!

 

Tampony - gąbki

Pokładałam bardzo duże nadzieje w tym produkcie. Wcześniej od czasu do czasu nosiłam tampony bez sznureczka Soft Tampons, które są wykonane z syntetycznej gąbki:
i ogólnie byłam zadowolona. Takie tampony wymagają więcej wprawy, niż kubeczek, szczególnie przy wyjmowaniu, nie chronią też tak dobrze przed nieprzyjemnym zapachem, ale ogólnie bardzo je polubiłam. Kupując naturalne gąbki byłam praktycznie pewna, że wszystko będzie ok, wybrałam chyba najpopularniejsze Jam Sponge, nawet się zastanawiałam nad dorzuceniem drugiej pary na zapas. Przechodzą do plusów i minusów wielorazowych gąbek menstruacyjnych:

Plusy:
  • W teorii całe mnóstwo, mi przychodzi mi na myśl tylko jeden - jak się nie sprawdzą, można ich użyć np. do mycia ciała czy czyszczenia wanny. Poza tym są dość łatwe do utrzymania w czystości.
Minusy:
  • Po pierwsze - przeciekają. Powiedziałbym, że równie dobrze mogłabym ich nie zakładać, ale chyba bez niczego jest lepiej. Gąbka na wstępie powinna być zwilżona i o ile krew można jeszcze jakoś utrzymać to ta woda + krew bardzo trudne do opanowania, zaciśnięcie mięśni tylko wyciska tę gąbkę. Być może tak by się nie działo, gdyby można było umieścić gąbkę głębiej, tak samo jak Soft Tampons. Ale się nie dało, bo...
  • ...ta gąbka jest szorstka. Soft Tampons są naprawdę mięciutkie, te nawet skórę peelingują, nie wspominając o delikatnej śluzówce. Wsunięcie jest nieprzyjemne, a za którymś razem po prostu bolesne. Wyciągnięcie również. Próbowałam z lubrykantem, jak Soft Tampons (do klasycznych tamponów też zwykle używam, polecam), ale nie ułatwiło to aplikacji.
Niestety, bardzo się rozczarowałam. Wiem, że są osoby, które są z tych gąbek bardzo zadowolone, u mnie nie sprawdziły się do tego stopnia, że eksperyment zakończyłam po dwóch dniach.